środa, 29 lipca 2009

Rowerem po Prowansji

...i wyjechaliśmy z rowerami do Włoch nad jezioro Garda żeby po 20 minutach zmienić cel podróży na płd Francję w ślad za najsłynniejszym wyścigiem kolarskim Tour de France, kotóry właśnie rozpoczynał swoje górskie etapy. Po 20 godzinach jazdy samochodem dotarliśmy do Bourg-Saint-Maurice w okolicach Grenoble, gdzie kończył sie 16 etap i zaczynał 17, no i rower między nogi i start i od razu 2,5 godzinny podjazd na przełęcz na 2188 mnp. gdzie była górska premia... następnego dnia znowu przełęcz na 1968 mnp. kolejne dni spędziliśmy nad morzem Śródziemnym w okolicach Marsyliiiiii, objeżdzając rowerowo z górki i pod górę i z górki i pod górę itd. kilka nadmorskich miast. Później do Avignon gdzie królowały teatry uliczne, szum, gwar i tabuny ludzi... na koiec zostawiliśmy podjazd pod najsłynniejszą kolarską górę Mont Ventoux... dawne marzenia spełnione:)
Prowansja to region bajeczny, temp. około 30 stopni, bezchmurnie, kolorowo, woda idealnie chłodna i czysta, no i te wszechobecne pozytywne wibracje...
Pięć dni jazdy rowerami po Alpach zostawia spory niedosyt i chęć wyrwania się na dłużej żeby poczuć, przesiąknąć i poznać... ale nawet takie krótkie złamanie codzienności może przynieść do niej dystans!













































3 komentarze:

Anonimowy pisze...

lans sie pojawił

tomas pisze...

prosze sie spytać czy temu namiotu lepiej było w powałsji czy w hajlandach. i czy mu nie za dobrze tego lata.

Anonimowy pisze...

dobrze mu tego lata